po drodze wstąpiliśmy do Goreme, magiczne miejsce, kraina tufowych stożków, w których ludzie wyżłobili sobie domki, aż trudno sobie wyobrazić że kiedyś naprawdę żyli tu ludzie, obecnie jest to bardzo popularne miejsce wśród turystów, jest gdzie jeść, spać i zwiedzać
wiem, że na pewno do Kapadocji kiedyś wrócę...
Garbi dziwnie pyrkał.. zatrzymaliśmy się u miejscowych majstrów, aby wymienić rurkę, porwali Tomka w miasto w poszukiwaniu tej jedynej. Sporo ich nie było, ale kumple majstra zaopiekowali się nami dostarczając nam coli, herbaty i jabłek
Garbi po otrzymaniu nowej rurki dostał kopa po czym zdechł. Zjeżdżając na stację zaliczyliśmy niewidzialny rów. Na szczęście nic złego się nie stało, jedynie zgubiliśmy bagażnik i coś nam zwisało pod pokładem... Tomek westchnął, podłubał i ruszyliśmy dalej
jednak to nie była pompa paliwowa tylko turki mośki rurkę źle włożyli
do Adany dziś nie zajedziemy