Humus bardzo nam posmakował i wsunęliśmy go znowu:)
Amman to inne miasto w porównaniu do zwiedzonych wcześniej na bliskim wschodzie, położone na siedmiu wzgórzach. Jest w miarę czyste i nowoczesne, choć wciąż chaotyczne.
Nie ma tu zbyt wielu zabytków, m.in amfiteatr z kolumnadą
Z miasta pomógł nam wyjechać bardzo sympatyczny Jordańczyk-dentysta.
Morze martwe- jak dla mnie bomba! Błękitna woda, słońce nad głową, a w tle Izrael:)
Przy brzegu było jeszcze bardziej kolorowo, pełno śmieci(!) i woda jakaś taka jak nie woda.
Wzdłuż morza ciągnie się wielki kanion. Bardzo chciałam się nim przejść, ale przewodnik nas oszukał i zimą trasy są zamknięte. Trudno, będzie trzeba więc tu kiedyś wrócić.
Po chwili relaksu ruszamy w dalszą drogę. Droga królewska jest prawdopodobnie najstarszą wciąż używaną trasą na świecie. Zatrzymywaliśmy się co chwilę i podziwialiśmy przepiękne widoki o zachodzie słońca. Bardzo magiczne miejsce. To tędy kiedyś Mojżesz wędrował w poszukiwaniu Ziemi Obiecanej..